05 czerwca 2020


Jak już pisałem wcześniej - nie do końca prawdą jest, że istnieją emocje "pozytywne" i "negatywne". Wszystkie emocje mają swoją rolę i są nam potrzebne, a więc są "pozytywne". Oczywiście emocje mają "swój znak" (dodatni lub ujemny), ale w związku z tym lepiej chyba mówić o emocjach przyjemnych i nieprzyjemnych.
Za przyjemne będziemy uważali to, co przynosi nam szczęście, daje nam korzyść, a w konsekwencji wywołuje w nas chęć ponownego przeżywania takiej emocji. Z kolei za nieprzyjemne uznamy to, co przynosi nam cierpienie i krzywdę, to czego w przyszłości będziemy chcieli unikać. Ale żeby nie było tak prosto - istnieją sytuacje, kiedy początkowo nieprzyjemne doświadczenia prowadzą nas do pozytywnych rezultatów i odwrotnie - przyjemne z pozoru doznania mają negatywne skutki.
Na pierwszy rzut oka mogło by się wydawać, że osoby dotknięte analgezją, czyli wrodzonym brakiem odczuwania bólu, to najszczęśliwsze osoby na świecie. W rzeczywistości życie tych osób pozostaje w stałym stanie zagrożenia, ponieważ nie docierają do nich sygnały o tym, że z ich organizmem dzieje się coś złego i rzeczywiście średnia długość życia tych osób jest znacząco krótsza niż ludzi, którzy na co dzień doświadczają bólu. Przerażenie, które nas ogarnia, kiedy zauważymy, że nasze dziecko zagubiło się podczas zabawy w parku, mobilizuje nas do intensywnych poszukiwań. Być może, gdybyśmy nie doświadczyli w takiej sytuacji strachu, wrócilibyśmy do domu i spokojnie oczekiwali na rozwój wypadków.
Podobnie jest z niektórymi doświadczeniami, które w pierwszej chwili odbieramy jako przyjemne. Wypicie kilku piw powoduje w nas odprężenie czy nawet euforię. Później jednak musimy się zmierzyć ze skutkami tego stanu - zarówno z tymi fizjologicznymi jak i koniecznością poniesienia konsekwencji naszego zachowania, kiedy nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co robimy. Natychmiastowe zwymyślanie kogoś, kto sprawił nam przykrość, przynosi chwilową ulgę i poczucie, że ochroniliśmy nasze poczucie wartości, później jednak musimy ponosić wysiłek związany z odbudowaniem nadwątlonej relacji.
Dlaczego sprawy związane z naszymi emocjami są takie skomplikowane? Nasz układ nerwowy ma strukturę "piętrową". Znajdują się w nim zarówno poziomy, które odziedziczyliśmy po naszych zwierzęcych przodkach jak i te właściwe wyłącznie człowiekowi. Na najniższym poziomie uruchamiane są proste reakcje dążenia i unikania - chcemy powtarzać to, co jest dla nas przyjemne i eliminować to, co wywołuje nieprzyjemne doznania. Nieco wyżej ulokowana jest zdolność przeżywania bardziej złożonych emocji jak radość, zadowolenie czy gniew lub strach. Dopiero na najwyższym poziomie zlokalizowana jest zdolność świadomego rozpoznawania emocji. Tu też umiejscowione są nasze uczucia - jak miłość czy nienawiść.
Zlokalizowana na najwyższym poziomie świadomość przeżywanych emocji daje nam zdolność interpretowania ich i racjonalnego posługiwania się nimi - czyli to, co nazywamy inteligencją emocjonalną. Z kolei funkcjonowanie niższych poziomów naszego układu nerwowego przebiega poza naszą świadomością, ma charakter instynktowny, automatyczny. To co możemy w tej sytuacji zrobić, to podjąć próbę zintegrowania tej naszej aktywności neuronalnej.
Przede wszystkim możemy obserwować to, co dzieje się z naszymi emocjami. Starajmy się to robić z dystansem, z zainteresowaniem oraz z pewną życzliwością dla siebie samych. Następnie pozostańmy uważni na to, co się z nami dzieje, bądźmy świadomi jakie reakcje wywołują w nas doświadczane zdarzenia. To jednak za mało - obserwacja i świadomość tego co się dzieje z naszym umysłem to zaledwie wstęp. nad umysłem trzeba też pracować. Musimy pielęgnować nasze wewnętrzne siły umysłu takie jak entuzjazm, wdzięczność, kreatywność, szczerość...
Rick Hanson - autor książki Szczęśliwy mózg proponuje następującą sekwencję pracy nad swoim umysłem:
Bądź ze swoim doświadczeniem. Obserwuj to, czego doświadczasz i akceptuj takim, jakie jest. Nawet jeśli jest nieprzyjemne czy bolesne.
Wypuść to co jest negatywne. Kiedy poczujesz, że nadszedł odpowiedni czas - a może to być kilka sekund w przypadku zwykłego zmartwienia, ale też kilka miesięcy czy nawet lat w przypadku poważnej straty - zacznij usuwać ze swojego ciała to co wywołuje w nim napięcie, odpręż swoje ciało. Pozbądź się tego, co powoduje twój dyskomfort.
Wpuść pozytywne doświadczenia. Znowu - kiedy przyjdzie odpowiedni czas - zastąp to co negatywne czymś pozytywnym: jeśli poniosłeś porażkę - przypomnij sobie kogoś, kto cię docenia, jeśli przeżywasz stratę - przypomnij sobie przyjemne chwile. Pozostań z tymi pozytywnymi doświadczeniami przez chwilę. Postaraj się utrwalić taki sposób postępowania i pielęgnuj pozytywne doświadczenia.
Pamiętajmy - nasze siły wewnętrzne rozwijają się z czasem. Naszym zadaniem jest konsekwentne i stopniowe ich pielęgnowanie - programowanie się na szczęście.

Zdjęcie ze strony: http://ptsf.pl/archiwum/mindfulness-czyli-jak-zyc-tu-i-teraz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz