23 czerwca 2020


Wakacje kojarzą się nam najczęściej z podróżami, zwiedzeniem oraz aktywnością fizyczną na świeżym powietrzu. W obecnej sytuacji z wielu z tych aktywności będziemy mogli korzystać w ograniczony sposób. Dlatego warto pamiętać, że godną polecenia formą spędzania wolnego czasu jest czytanie książek, wspólne czytanie książek to kolejna okazja na podtrzymywanie, budowanie i naprawę więzi w naszych rodzinach.
Organizatorzy trwającej od 2001 roku kampanii społecznej „Cała Polska czyta dzieciom” podkreślają, że język jest podstawowym narzędziem myślenia, komunikacji z ludźmi, zdobywania wiedzy. Aby móc uczestniczyć w tych procesach konieczne jest dbanie o jak najlepszą sprawność językową. Do tego, obok dostarczenia prawidłowych wzorców językowych, co jest obowiązkiem przede wszystkim rodziców, ważne jest zaangażowanie emocjonalne i bezpośredni kontakt z żywą – najlepiej bliską – osobą. Kontaktu takiego nie można zastąpić telewizją, radiem, komputerem czy słuchaniem płyt. Ważny jest także kontakt wzrokowy i fizyczny oraz intensywność tego kontaktu. Specjaliści twierdzą, że do osiągnięcia biegłości w posługiwaniu się mową potrzebujemy 10 tysięcy godzin praktyki! Z kolei do zachowania właściwej równowagi emocjonalnej oraz zbudowania odpowiedniego silnej więzi z rodzicem dziecko potrzebuje minimum 20 minut codziennego intensywnego kontaktu z nim. Stąd właśnie zalecenie, aby czytać codziennie dzieciom co najmniej przez 20 minut codziennie. Ważne jest, aby w trakcie tego czytania dziecko mogło czuć bliskość rodzica, obserwować jego mimikę i gesty.
Jednym z pierwszych naukowców, który zwrócił uwagę na wagę czytania dzieciom był Bruno Bettelheim. Uważał on, że najlepszy wpływ na rozwój dzieci ma czytanie im tradycyjnych baśni – tych zebranych w zbiory przez braci Grimm czy Charlesa Perrault. Zdaniem Bettelheima baśnie te wywodzą się z tradycyjnych opowieści ludowych, które powstały i były pielęgnowane przez pokolenia właśnie ze względu na ich ważny i dobroczynny wpływ na rozwój dzieci, którym były opowiadane. Podstawą oddziaływania baśni na psychikę dziecka, wg Bettelheima, jest proces identyfikacji czytelnika z pozytywnym bohaterem. W tradycyjnych baśniach przedstawione są w sposób symboliczny najważniejsze problemy życia, z którymi w trakcie swojego rozwoju musi się zmierzyć każde dziecko, a opowieści pomagają w rozpoznaniu ich i podają sposoby radzenia sobie z nim. Baśnie zachęcają także do aktywnego pokonywania trudności i nawiązywania dobrych stosunków z przyrodą.
Jak ważne jest czytanie może nam także uzmysłowić fakt, że powstała cała metoda terapeutyczna oparta o czytanie – biblioterapia. Rhey Joyce Rubin wyodrębnił kilka rodzajów biblioterapii, a wśród nich biblioterapię ogólnorozwojową, której podstawowym celem jest wspieranie rozwoju i samorealizacji, udzielanie wsparcia na drodze do osiągnięcia „spokoju wewnętrznego” i poczucia bezpieczeństwa. W stosowaniu tej formy terapii ważny jest oczywiście dobór czytanej literatury. Obecnie tworzone są dedykowane jej „bajki terapeutyczne”. Można też oczywiście wykorzystywać istniejące pozycje popularnych autorów. Przy obniżaniu różnych napięć emocjonalnych i lęków pomocne mogą być na przykład takie książki jak "Bracia Lwie Serce", "Kopciuszek", "Śnieżka", "Król Maciuś I", "Tajemniczy ogród", "Mała księżniczka", "Dziewczynka z zapałkami", „Mały Książe” – ważne jest, żeby dziecko mogło się identyfikować z bohaterem opowieści.
Ja osobiście do codziennego czytania z dziećmi (wypróbowane z moimi wnukami) mogę polecić „Nilsa Paluszka” Astrid Lingren, „Babcię na jabłoni” Miry Lobe czy „Dom pod kasztanami” Heleny Bechlerowej.
Organizatorzy wspomnianej już akcji „Cała Polska czyta dzieciom” opracowali „Złotą listę” polecanej literatury, z którą zapoznać można się tutaj: https://calapolskaczytadzieciom.pl/polecamy/zlota-lista/

Zdjęcie ze strony: https://kobieta.interia.pl/dziecko/news-dlaczego-dzieci-powinny-czytac-ksiazki-w-wakacje,nId,2425318

22 czerwca 2020


Pewne jest, że do prawidłowego rozwoju dziecko potrzebuje obojga rodziców. Zwykło się mówić, że matka kocha dziecko miłością bezwarunkową - za to, że jest. Z kolei ojciec kocha miłością warunkową - za to, jakie jest. W ten sposób matka zapewnia dziecku potrzebę bezpieczeństwa i akceptacji, ojciec zaś, przez stawianie wymagań, stymuluje jego rozwój społeczny, mobilizuje do radzenia sobie z problemami. Ten pogląd sformułowany na początku XX wieku przez bardzo znanego psychologa Ericha Fromma dziś może nie do końca odpowiadać rzeczywistości. Przemiany społeczna mają także efekt w postaci zmiany charakteru tradycyjnych ról w rodzinie. Możemy obecnie spotkać energiczne, wymagające od siebie i innych utrzymujące rodzinę matki oraz czułych i troskliwych zajmujących się wychowaniem dzieci ojców, jednak i w tej sytuacji, dzieci instynktownie wyczuwają oczywiste różnice między kobietą a mężczyzną.
Dzieci zapytane, które z listy dziewięciu potrzeb zaspakajane są przez matkę lub przez ojca odpowiadały, że rolą matki jest zaspakajanie przede wszystkim potrzeb fizjologicznych, potrzeby miłości, potrzeby bycia otoczonym troską i bycia nagradzanym. Natomiast ojciec zaspakaja głównie potrzebę szacunku, potrzebę bycia nagradzanym oraz potrzebę podejmowania decyzji. Jak widać wspólną rolą matki i ojca jest dostarczanie nagród, czyli upewnianie dziecka, że jego postępowanie jest właściwe. W innych sprawach matka i ojciec uzupełniają się wzajemnie.
Ważne jest nie tylko wspólne wychowywanie dzieci, ale również zgodność postaw rodzicielskich - im bardziej zgodne są poglądy obojga rodziców na wychowanie, tym wyższy jest poziom samoakceptacji dzieci.
O wadze roli ojca w wychowywaniu dzieci przekonujemy się najbardziej dobitnie obserwując dzieci wychowujące się bez ojców. Wspólnym doświadczeniem dzieci z rodzin rozbitych jest poczucie osamotnienia, wyobcowania, trudności w wyrażaniu uczuć. Dzieci przeżywają nieuświadomione poczucie żalu wobec rodziców i wciąż narastającą frustrację, która z kolei rodzi zachowania agresywne zarówno wobec domowników jak i rówieśników np. w szkole.
U wielu dzieci wychowywanych w niepełnych rodzinach obserwuje się zakłócenia w rozwoju osobowości. Brak męskich wzorców w wychowaniu prowadzi do niskiej samooceny, problemów w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnikami, a nawet zakłóceń w identyfikacji własnej płci, istotne trudności w nawiązywaniu i utrzymywaniu kontaktów, w rozwiązywaniu problemów i konfliktów z rówieśnikami bądź dorosłymi. Zaburzenia emocjonalne powodują wzrost ryzyka sięgania po alkohol lub narkotyki oraz innych zachowań aspołecznych.
Rozstanie się rodziców gorzej jest znoszone wśród dzieci przez chłopców, a wśród młodzieży - przez dziewczęta. Negatywne skutki wychowywania się bez ojca objawiają się nie tylko bezpośrednio w życiu dziecka, ale rzutują także na jego przyszłość. Skutki te są tym bardziej trwałe im wcześniej doszło do rozstania rodziców. Dzieci z rozbitych rodzin mają problemy w budowaniu trwałych relacji w dorosłym życiu. Wzrastając bez ojca, nie mają od kogo uczyć się relacji między kobietą a mężczyzną, co może mieć fatalne skutki w ich przyszłych, dorosłych związkach
Wychowywanie się bez ojca jest istotnym czynnikiem ryzyka chorób psychicznych w dorosłym życiu - paradoksalnie dotyczy to zwłaszcza dziewcząt, co przeczy poglądowi, że dziewczynki powinny być wychowywane przez matkę, a chłopcy przez ojca. Ojciec jest dla córki najważniejszym wzorcem męskości. Od relacji między ojcem a córką zależy jej późniejszy wybór partnera życiowego.
Jednak, jak często możemy zaobserwować, nie u wszystkich dzieci rozwijają się najbardziej ostre, najbardziej negatywne objawy odejścia jednego z rodziców. Psychologowie zwracają uwagę, że reakcje na sytuacje dramatyczne zależą od indywidualnych cech człowieka oraz sytuacji, w jakiej się on znajduje. Te zespoły cech oraz sytuacji określa się mianem zasobów odpornościowych oraz czynnikami chroniącymi. Należą do nich m. in.  stan zdrowia, cechy psychiczne takie jak wiedza, intelekt; posiadanie zainteresowań, cechy osobowości. Z trudnymi przeżyciami łatwiej radzą sobie osoby, które mogą liczyć na wsparcie społeczne, nawiązują bliskie i pozytywne więzi z innymi osobami, należą do pozytywnej grupy społecznej i same angażują się w działalność na rzecz innych. Bardzo pomagają także zaangażowanie w praktyki religijne, wyznawane poglądy filozoficzne, zainteresowania kulturalne i artystyczne.
Rozłąkę z rodzicami łatwiej znoszą dzieci, którym przekazuje się pozytywny obraz nieobecnego rodzica.  Badania prowadzone wśród dzieci marynarzy dalekomorskich, których praca wiązała się z wielomiesięcznymi nieobecnościami w domu, pokazały, że najłatwiej rozłąkę znosiły te dzieci, którym przekazywano osobę nieobecnego ojca jako wzór do naśladowania oraz kogoś, na kogo się czeka i dla kogo warto się starać oraz spełniać jego oczekiwania. Podobnie wśród dzieci osieroconych - te łatwiej znoszą śmierć rodzica, u których kultywuje się pozytywną pamięć o zmarłym. Tworzy się w ten sposób postać "symbolicznego rodzica", który opiekuje się i troszczy o dziecko oraz sprawuje nad nim kontrolę nawet podczas swojej nieobecności.
Podsumowując można powiedzieć, że odpowiedzialny rodzic, dla dobra swoich dzieci, powinien w pierwszym rzędzie dbać o trwałość zawieranych związków. Ważne jest, aby w przypadku konfliktów nie używać dzieci jako argumentów przeciwko drugiej stronie, nie nastawiać dzieci przeciwko drugiemu rodzicowi. U samych dzieci należy rozwijać cechy, postawy i zainteresowania, które w przypadku jakichkolwiek problemów pozwolą im łatwiej radzić sobie ze stresem i napięciem. Wychowanie to przede wszystkim dawanie przykładu oraz poświęcanie czasu dziecku, dlatego należy pamiętać o tym, że nasze postępowanie musi być zgodne z głoszonymi poglądami oraz że codziennie musimy znaleźć czas na choćby kilkunastominutowy indywidualny kontakt z dzieckiem.

Zdjęcie ze strony: https://tylkodlamam.pl/milosc-ojcowska-tata/

Problem sięgania przez młodzież po środki uzależniające już dawno wykroczył poza sferę rozważań o cechach osobowości ludzi popadających w nałóg czy środowisk, z jakich się oni wywodzą. Obecnie toczy się bezwzględna walka prowadzona przez grupy czerpiące wielomiliardowe zyski z handlu narkotykami o nowych klientów. Im wcześniej uda się zdobyć takiego „klienta”, im młodsza jest osoba sięgająca po raz pierwszy po środki uzależniające, tym trwalsze będzie uzależnienie i tym dłużej będzie można na niej żerować.
Lobby pronartykowe ucieka się do różnych metod. Jedną z nich jest na przykład propagowanie wśród młodzieży sposobów na oszukiwanie testów narkotykowych. Z drugiej strony lansuje się wśród społeczeństwa pogląd jakoby stosowanie takich testów przez rodziców lub w szkołach stanowiło „zagrożenie” dla więzi i zaufania społecznego. Środowiska te dążą także do zmiany prawa przewidującego kary za posiadanie narkotyków, a w ramach ciągle obowiązującego prawa zabiegają o stosowanie jak najłagodniejszych kar.
Innym obszarem działalności lobby pronarkotykowego jest dążenie do legalizacji tzw. miękkich narkotyków oraz rozpowszechnianie informacji o ich rzekomej nieszkodliwości, czy wręcz korzystnym działaniu. Pogląd taki stoi w sprzeczności z doświadczeniami specjalistów zajmujących się na co dzień leczeniem osób uzależnionych, które jasno pokazują związek palenia np. marihuany z sięganiem po "twarde" narkotyki.
Kolejnym kłamstwem jest powoływanie się na rzekome wyniki badań potwierdzających nieszkodliwość marihuany. Rzetelne badania naukowe wskazują na coś dokładnie odwrotnego. Naukowcy pod kierunkiem Matthew Smitha, profesora psychiatrii z Northwestern University Feinberg School of Medicine odkryli ostatnio zmiany w mózgu u osób palących marihuanę i haszysz. Polegają one na kurczeniu się okolic mózgu odpowiedzialnych za pamięć. Dostrzegli oni również, że mózgi osób przyjmujących kanabinole – substancje występujące w konopiach indyjskich – przypominają mózgi osób cierpiących na schizofrenię. W czasopiśmie „Journal of Psychiatric Research” opublikowano z kolei artykuł prezentujący badania potwierdzające negatywny wpływ marihuany na pamięć oraz koncentrację uwagi, a także zdolność podejmowania decyzji i umiejętności językowe. Odkryto, że substancje zawarte w popularnych „skrętach” niszczą osłonkę mielinową komórek nerwowych.
Najgorszą wiadomością dla osób, które dały się oszukać i uwierzyły w rzekomą nieszkodliwość marihuany jest fakt, że zmiany spowodowane stosowaniem narkotyku nie ustępują nawet po jego odstawieniu i trwają do końca życia.

Życzę wszystkim udanych, wolnych od narkotyków, wakacji.



Niedługo zaczynają się wakacje – czas zasłużonego odpoczynku i beztroskiego relaksu. Uczniowie będą mieli wreszcie czas – w tym roku w formie co prawda nieco ograniczonej -  na sport, pasje, rozrywkę, zwiedzanie czy nawet błogie lenistwo. Niestety każdego roku dla wielu młodych ludzi wakacje to również czas inicjacji narkotykowej. Wolny czas, kontakty z rówieśnikami, nuda, brak pomysłu na lepsze zajęcie często podsuwają pomysł na sięgnięcie po zakazane substancje.
Swego czasu czasopismo psychologiczne „Charaktery” opublikowało zatrważające dane statystyczne, według których Polska znalazła się w czołówce krajów europejskich pod względem spożywania narkotyków w grupie wiekowej 15-34 lata. Polska znajduje się w czołówce pod względem zażywania ecstasy (na pierwszym miejscu z Holandią) i marihuany (na drugim miejscu, po Francji). Marihuanę w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie paliło 17,1 proc. młodych Polaków w wieku 15–34 lata. Z kolei dziennik „Rzeczpospolita” kila lat temu donosił, że liczba zgłoszonych na policję przestępstw narkotykowych w polskich szkołach wzrosła na przestrzeni pięciu lat o niemal 100 procent!
Specjaliści pokazują, że obecnie możemy wyróżnić  dwa główne modele profilaktyki antynarkotykowej. Pierwszy – często nazywany modelem „skandynawskim” polega na informowaniu o zagrożeniach związanych z zażywaniem substancji psychoaktywnych, o ich rodzajach i negatywnych skutkach. Model ten jest w Polsce bardzo popularny. Niestety ma też swoje negatywne skutki. Młodzi ludzie bardzo często zdobywanych w ten sposób informacji nie traktują jako przestrogi, lecz wywołują one u nich ciekawość i chęć eksperymentowania. W skrajnych przypadkach kampanie tego typu podobne są bardziej do reklamy niż profilaktyki.
Drugi model – zwany czasem „szwajcarskim” - polega na stwarzaniu młodzieży możliwości alternatywnego spędzania czasu wolnego, sposobności dla rozwijania zainteresowań i pasji. W modelu tym promuje się także tzw. czynniki chroniące przed nałogiem: właściwe relacje w rodzinie, wiedzę, zainteresowania, postawy prospołeczne, właściwą „filozofię życiową”. Przykładem tego modelu może byś prowadzona w Polsce kilka lat temu kampania społeczna „Bliżej siebie – dalej od narkotyków”, w której zwracano uwagę na znaczenie bliskich relacji rodziców i dzieci jako najważniejszego czynnika profilaktyki antynarkotykowej.
O wadze poprawnych relacji w rodzinie i o sposobach ich kształtowania pisałem już w poprzednich artykułach tu zamieszczanych. Jest to niewątpliwie skuteczniejsza metoda przeciwdziałania nałogom, niż straszenie młodych ludzi konsekwencjami, które na tym etapie ich rozwoju zdają się im odległe lub przekraczają ich wyobraźnię.
Młodzi ludzie nie mają większych kłopotów z dostępem do narkotyków. Większość uważa, że marihuana i haszysz nie szkodzą. Przynajmniej połowa chciałaby ich legalizacji. Można się domyślać, że poglądy takie, całkowicie sprzeczne z faktami, są w dużej mierze skutkiem propagandy grup przestępczych czerpiących zyski z handlu narkotykami. To kolejny powód, żeby nie używać narkotyków, bo zyskują na tym wyłącznie bandyci bogacący się na tragedii i nieszczęściu innych ludzi.

Źródło zdjęcia: https://www.kbpn.gov.pl/

17 czerwca 2020



W jednym z wcześniejszych porannych "motywatorów" pojawiło się stwierdzenie: "Mam prawo przeciwstawiać się nieuprawnionej krytyce mojej osoby". Zostałem zaczepiony w związku z tym pytaniem "Jak to zrobić?". Otóż najprostsza odpowiedź na to pytanie brzmi: Uwierzyć, że tak właśnie jest.
Jak już wspominałem - celem "motywatorów" jest wypełnienie wewnętrznego monologu pozytywnymi treściami, a w konsekwencji wypracowanie prawidłowej, czy jak wcześniej to określiłem - zdrowej samooceny.
Prawidłowa samoocena zakłada przyznanie sobie prawa do bycia ostatecznym arbitrem w sprawie oceny własnej osoby oraz podejmowanych przez siebie działań. Zakłada jednak ona także przyznanie prawa innym do wyrażania swoich opinii na nasz temat. Posiadając prawidłową samoocenę potrafimy taką krytykę przyjmować w sposób spokojny - bez lęku i gniewu oraz spokojnie ocenić, czy skierowana do nas krytyczna ocena jest uzasadniona.
Zacząłem od "pryncypiów" ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że pytanie tak naprawdę dotyczyło sposobu, w jaki ten nasz brak zgody na nieuzasadnioną krytykę wyrażać. U osób z obniżoną lub nieprawidłową samooceną krytyka często wywołuje lęk lub agresję - z resztą agresja często wynika z przeżywanego lęku. Zaczynamy wówczas bądź usprawiedliwiać się, bądź atakować krytykującego i "odpłacać" mu naszą krytyką jego osoby. W jednym i w drugim przypadku pogłębiamy nasz negatywny dialog wewnętrzny oraz osłabiamy nasze relacje z innymi. Jak zatem wyrazić nasz sprzeciw wobec niesprawiedliwej oceny w sposób, który nam pozwoli uniknąć tych negatywnych skutków? Tu z kolei bardzo dobrą odpowiedzią jest już sam tytuł książeczki Marii Król-Fijewskiej: Stanowczo, łagodnie, bez lęku.
Autorka dzieli tam nieuzasadnioną krytykę na kilka kategorii:
Krytyka częściowo słuszna ale zbyt szeroko zakrojona.
Zarzut: "Spóźniłeś się jak zwykle". Możliwa odpowiedź: "To prawda, że spóźniłem się dzisiaj i w środę, ale w pozostałe dni byłem na czas".
Krytyka oparta na nieuprawnionym uogólnieniu pojedynczych faktów.
Zarzut: "Ty nie znosisz, kiedy odwiedza nas moja rodzina. Jak możemy byś razem, skoro nienawidzisz mojej rodziny?!". Możliwa odpowiedź: "Czy chodzi ci o ostatnią wizytę twojego kuzyna? To prawda, że drażni mnie jego sposób bycia i nie mam z nim tematów do rozmowy. Ale bardzo mile wspominam spotkanie z twoim bratem i jego żoną. Lubię też przecież twoich rodziców."
Krytyka oceniająca osobę a nie działanie.
Zarzut: "Już dwa razy nie zrobiłeś zakupów, o które prosiłem. Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny!". Możliwa odpowiedź: "Mówisz, że jestem kompletnie nieodpowiedzialny - mam inne zdanie na ten temat. Natomiast rzeczywiście zapomniałem o zrobieniu zakupów - zaraz pójdę do sklepu."
Krytyka wyrażona w agresywnej, raniącej formie.
Zarzut: "Popatrz, jak zaparkowałeś ten samochód - nie można w ogóle przejechać, ani nawet przejść bez pobrudzenia sobie ubrania. Jesteś kompletnym idiotą! Takim debilom nie powinni dawać prawa jazdy!!!". Możliwa odpowiedź: "Rzeczywiście, źle go postawiłem - zaraz odjadę. Dziękuję, że mi zwróciłeś uwagę. Nie podoba mi się jednak forma, w jakie się do mnie zwracasz. Nie chcę, abyś mówił do mnie w ten sposób".
Krytyka podana w formie aluzji.
Zarzut:  "Czytałem ostatnio ciekawy artykuł, w którym napisano, że osoby religijne mają najczęściej niski iloraz inteligencji...". Możliwa reakcja: "Jak wiesz jestem osobą wierzącą. Czy uważasz mnie za mało inteligentnego?" Po ewentualnym potwierdzeniu możemy odpowiedzieć: "Przykro mi, że tak uważasz, ale ja mam inne zdanie na ten temat".
Krytyka zaskakująca.
Możemy zostać skrytykowani za coś, co jest niezwiązane z bieżącą sytuacją. na taki wypadek możemy mieć przygotowany tekst w stylu: "Jestem kompletnie zaskoczony tym, co mówisz, nie wiem, co ci odpowiedzieć. Muszę się zastanowić".
Jeśli skierowana pod naszym adresem krytyka wywołuje nasz gniew, możemy go wyrazić w sposób opisany w jednym z wcześniejszych wpisów. I pamiętajmy - nie musimy być "mistrzami ciętej riposty".

Zdjęcie ze strony: http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/krytyka-krytykanctwo/


08 czerwca 2020


To jak wiele jesteśmy się w stanie nauczyć zależy m. in. od naszych indywidualnych zdolności i predyspozycji. Jednak każdy – nawet posiadający wysokie zdolności uczenia się – doświadcza rzadziej lub częściej trudności w przyswajaniu wiedzy. Może to wynikać z zaistnienia różnych blokad w uczeniu się. Do takich blokad mogą należeć np.:
- presja czasu
- stres
- wewnętrzne czynniki rozpraszające uwagę
- zła atmosfera
- nieodpowiednia metoda uczenia się
- czy wreszcie po prostu znudzenie

Presja czasu ma często charakter „błędnego koła”, ponieważ połowę i tak zbyt krótkiego czasu zajmują uczącemu się myśli, że... w tak krótkim czasie nie zdąży się niczego nauczyć, a przez to czasu tego ma on jeszcze mniej.
Jeśli ktoś uczy się w pośpiechu dużych partii materiału nie mają one możliwości zakodować się w pamięci trwałej, na co potrzeba za każdym razem ok. 20 minut. Nie ma też czasu na zapewniające utrwalenie materiału powtórki. Presja czasu to także strach, że nie zdążymy, a strach ten wywołuje stres.
Środkiem zaradczym na uniknięcie presji czasu w nauce jest – powtarzana uczniom do znudzenia a i tak najczęściej lekceważona – zasada systematycznej nauki. Uczyć należy się na bieżąco, niewielkimi partiami. Każdą partię materiału należy powtórzyć, albo przynajmniej jej najważniejsze elementy, po czym należy zastosować min. 20-to minutową przerwę, którą najlepiej poświęcić na relaks, albo nawet na krótką drzemkę.
Nie należy także zabierać się do nauki dużej partii materiału, jeśli wiemy, że za niedługo musimy zrobić coś innego. W takiej sytuacji partię materiału musimy dostosować do czasu, jaki mamy na jego opanowanie.

Stres jest reakcją organizmu na sytuację zagrożenia, która przygotowuje nas do ucieczki lub walki. Zablokowanie tej reakcji np. przez czynniki społeczne (uczeń nie może uciec z klasy przed sprawdzianem, ani nie może w sposób agresywny dać upustu wzbierającej złości) może spowodować przejście stresu w stan chroniczny, co z kolei może prowadzić do – poważnych nie raz – problemów zdrowotnych.
Stres związany z samym poddaniem się sprawdzeniu wiadomości może mieć charakter wręcz mobilizujący – pod warunkiem, że poziom takiego stresu nie jest zbyt wysoki. Osoby bardzo ambitne, albo od których wymaga się więcej niż są w stanie wykonać oraz takie które już wielokrotnie doznawały porażek, zazwyczaj doświadczają stresu, którego poziom dezorganizuje możliwość skutecznego opanowania materiału. Także już w sytuacji samego sprawdzianu osoby takie nie będą w stanie wykorzystać wszystkich wiadomości zdobytych w trakcie nauki.
Przyczyną stresu mogą także być przeżyte traumatyczne doświadczenia, sytuacja domowa lub związana ze środowiskiem rówieśniczym czy nawet stan zdrowia.
Jedynym naprawdę skutecznym sposobem poradzenia sobie ze stresem jest... usunięcie jego przyczyny. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że stres związany wyłącznie z sytuacją uczenia się wynika najczęściej z presji czasu, o czy napisano powyżej. Ze stresem wynikającym z innych przyczyn będzie prawdopodobnie bardzo trudno poradzić sobie samodzielnie. Należy mu w takiej sytuacji zapewnić możliwość skorzystania ze skutecznej pomocy osób dorosłych.
Ponieważ jednak całkowite wyeliminowanie czynników stresujących z życia jest praktycznie niemożliwe, należy starać się obniżać poziom towarzyszącego nam stresu. Jak wspomniano stres to reakcja organizmu przygotowująca do ucieczki lub walki, a więc można dać jej upust podejmując wysiłek fizyczny.
Innym sposobem redukcji stresu jest stosowanie technik relaksacyjnych. Stres powoduje m. in. wzrost napięcia mięśni i przyspieszenie oddechu. Nauka kontrolowanego rozluźniania mięśni i ćwiczenia oddechowe powoduje na zasadzie biofeedbacku redukcję napięcia psychicznego.

Wewnętrznymi czynnikami rozpraszającymi uwagę mogą być przeżywane aktualne zmartwienia, konflikty, konkurencyjne aktywności, nawał obowiązków, niska samoocena, podjęcie się zbyt trudnego zadania i wiele innych. Z tymi problemami także często trudno poradzić sobie samodzielnie. Bardzo ważne jest mieć wówczas oparcie w osobach najbliższych. Warto także zapoznać się z różnorodnymi sposobami rozwiązywania konfliktów czy umiejętności organizowania sobie czasu. Ważny jest także stały rytm pracy, właściwe rozplanowanie całego dnia, wyznaczenie sobie stałych godzin na naukę.

O złej atmosferze, która nie sprzyja skutecznemu uczeniu się, mogą decydować zarówno ludzie będący przyczynami np. konfliktów albo przerw w pracy jaki i zła organizacja pracy czy zbyt duża liczba czynników rozpraszających. Niezaplanowane przerwy spowodowane przez inne osoby albo przez konieczność szukania źle przygotowanych materiałów przerywają proces przyswajania wiedzy, a czynniki rozpraszające (dźwięki, zapachy itp.) angażują uwagę oraz zbyt dużą liczbę komórek mózgu zaburzając skuteczność procesu uczenia się.
Podstawą jest zadbanie o spokój i porządek w miejscu pracy. Pomocne może być wydzielenie specjalnego miejsca wyłącznie do nauk z dala od ciągle kręcących się ludzi, odseparowanego od dobiegających hałasów, zapachów i innych bodźców. Ważne jest także odpowiednie wietrzenie pomieszczenia oraz temperatura w nim panująca. Bodźce zakłócające uczenie się mogą pochodzić także z wnętrza organizmu – źle się uczyć będąc np. głodnym albo przejedzonym.
Utrzymanie odpowiedniego porządku w miejscu pracy pomaga zarówno wyeliminować wizualne bodźce rozpraszające jak i pozwala zaoszczędzić czas na szukanie potrzebnych materiałów.

W doborze odpowiedniej metody uczenia się pomocne może byś rozpoznanie własnego dominującego stylu uczenia się, o którym była mowa w poprzedniej części. Konieczne jest pamiętanie o odpowiednim rozłożeniu w czasie materiału do nauki, stosowanie odpowiednie rozłożonych, minimum 20-minutowych przerw, zachowanie aktywności fizycznej.
Do podniesienia skuteczności zapamiętywania można stosować różnorodne mnemotechniki taki jak „haki pamięciowe” , technika „loci”, „łańcuchowa metoda skojarzeń”, wizualizacje itp. Opisy tych technik można znaleźć np. w Internecie. Ważne jest także trenowanie swojej pamięci oraz zadbanie o odpowiednią dietę bogatą w witaminy, wielonasycone kwasy tłuszczowe, minerały (jod, wapń, potas, magnez), aminokwasy (zwłaszcza tryptofan, który jest odpowiedzialny m.in. za produkcję serotoniny), picie odpowiednie ilości płynów (najlepiej wody) oraz unikanie substancji szkodliwych – używek, napojów energetyzujących nie wspominając o środkach psychoaktywnych czy alkoholu.

Do czynienia ze znudzeniem możemy mieć zarówno wówczas, kiedy materiał do nauki jest dla ucznia zbyt łatwy jak i wtedy jeśli jest on zbyt trudny. Zbyt łatwy materiał powoduje lekceważenie konieczności przygotowania się, tendencję do odkładania nauki na później, doprowadzenie do spadku motywacji. Zbyt trudne treści wywołują nastawienie „I tak nie dam rady”, próby uczenia się na pamięć bez zrozumienia materiału, frustrację...
Motywacja do wykonania jakiegokolwiek zadania także musi mieć odpowiedni – optymalny poziom. Zbyt silne pobudzenie prowadzi do dezorganizacji przyjętych strategii uczenia się, wywołuje stres. Zbyt niskie pobudzenie prowadzi do demobilizacji, obniża pragnienie osiągnięcia celu.
Najlepiej aby motywacja miała charakter wewnętrzny i autonomiczny, żeby wynikała z ciekawości i chęci poznania, zdobycia nowych wiadomości i umiejętności. Może w tym pomóc odpowiedni dobór treści, sposób ich przedstawiania, zachęcanie do samodzielnego zdobywania interesujących informacji.
Z kolei motywacja zewnętrzna nie powinna mieć charakteru materialnego, nie należy oczekiwać prezentów za zdobyte oceny, ale można samemu sobie wymyślać „nagrody” – np. jeśli skończę to zadanie, pogram 15 min. na telefonie. Dobrą motywacją może też być perspektywa dostania się do dobrej szkoły ponadpodstawowej, zdobycie pożądanego zawodu, czy pokazanie praktycznych zastosowań zdobytej wiedzy.

Zdjęcie pochodzi ze strony www.spychalski.com.pl

Aby nauka sprawiała mniej problemów i można było czerpać z niej możliwe dużą satysfakcję, należy stosować jak najbardziej skuteczne metody uczenia się. Pierwszym krokiem do tego może być rozpoznanie własnego stylu uczenia się.
Przyjmuje się istnienie kilku stylów uczenia, pod względem których ludzie różnią się między sobą. Najogólniej mówiąc style te zależą od kanału sensorycznego, którym dana osoba przechwytuje informacje z otoczenia. Często dzieli się ludzi na posługujące się stylem uczenia się:
- wizualnym (tzw. wzrokowcy),
- audytywnym (tzw. słuchowcy),
- kinestetycznym
- oraz komunikatywnym (interpersonalnym).

Wizualny styl uczenia się zakłada, że najważniejszym kanałem poznawczym jest wzrok. Osoby te są dobrymi obserwatorami, zapamiętują informacje przeczytane lub zawarte na ilustracjach, planszach itp. W nauce pomaga im robienie notatek, rysunków, szkiców itp.
Dla osób posługujących się audytywnym stylem uczenia się materiał do nauki powinien być przygotowany w formie słuchowej. Najchętniej uczą się słuchając wykładu, posługując się audiobookami itp. Osoby te łatwiej zapamiętają tekst czytany przez innych niż przez siebie samego.
Kinestetyczny styl uczenia się jest właściwy osobom, które chciałyby wszystkiego dotknąć, poczuć. Dominującym dla nich kanałem jest zmysł dotyku ale tajże własna aktywność ruchowa. Najłatwiej uczą się przez działanie i eksperymentowanie.
Osoby preferujące komunikatywny styl uczenia się najchętniej przyswajają wiedzę przez rozmowę, wyminę myśli i poglądów. Najchętniej uczą się w towarzystwie innych osób, co daje okazję do dyskusji, zadawania pytań i prezentowania własnych poglądów.

Warto pamiętać, że w rzeczywistości rzadko spotykamy osoby posługujące się wyłącznie jednym kanałem zdobywania informacji. Możemy mówić raczej o dominującym stylu uczenia się. Dlatego też zawsze warto uczyć się „polisensorycznie” tzn. wykorzystywać możliwie wiele kanałów zmysłowych.

Aby rozpoznać taki dominujący styl (lub style) uczenia się można posłużyć się poniższym testem:

Style uczenia się - test

Przeczytaj poniższe zdania i zaznacz „tak” lub „nie” w zależności od tego, czy treść danego stwierdzenia pasuje do Ciebie.

1. Po rozłożeniu jakiegoś urządzenia na części przez długi czas pamiętasz, jak było zbudowane.

TAK NIE

2. Na lekcji słuchasz wykładu. Po zakończeniu potrafisz w miarę dokładnie powtórzyć jego treść.

TAK NIE

3. Z zawiązanymi oczami, tylko za pomocą dotyku, masz rozpoznać różne przedmioty codziennego użytku. Z łatwością odgadujesz większość rzeczy.

TAK NIE

4. Wykres przedstawia zmiany w zaludnieniu świata na przestrzeni lat. Rzucasz na niego okiem, a w jakiś czas później jesteś w stanie dokładnie opowiedzieć znajomemu, jakie dane zawierał.

TAK NIE

5. Jesteś uczestnikiem kursu na temat literatury współczesnej. W czasie wykładu często zadajesz pytania i lubisz dyskutować o interesujących cię szczegółach.

TAK NIE

6. Słysząc w radiu po raz trzeci tę samą piosenkę, znasz już jej tekst na pamięć.

TAK NIE

7. Opowiadając o czymś, mocno gestykulujesz. Przede wszystkim gdy objaśniasz działanie jakiegoś urządzenia, angażujesz całe ciało.

TAK NIE

8. Nauczyłeś się czegoś nowego. Koniecznie chcesz się podzielić z kimś swoją wiedzą.

TAK NIE

9. Podczas lekcji omawiany jest niezwykle obszerny temat. Ty przez cały czas rysujesz szkice i wykresy odzwierciedlające zależności między usłyszanymi informacjami.

TAK NIE

10. Nad twoim biurkiem wiszą plakaty dydaktyczne, kartki, na których wynotowałeś, czego masz się nauczyć oraz ilustracje związane z tematem, którym aktualnie się zajmujesz.

TAK NIE
11. Jesteś na lekcji fizyki. Teoria jest ciekawa, ale ty chcesz przede wszystkim przeprowadzać doświadczenia.

TAK NIE

12. Wolisz słuchać wiadomości w radiu niż oglądać je w telewizji.

TAK NIE

13. Chcesz nauczyć się języka obcego. Wybierasz kurs z kasetami albo płytami CD do nauki słówek.

TAK NIE

14. Najlepszy dla ciebie sposób na zrozumienie i zapamiętanie danego materiału to dyskusje na ten temat.

TAK NIE

15. Jesteś jednym z uczestników kursu. Dyskusja na temat wykładu i porównywanie notatek z innymi uczestnikami pomagają ci w utrwalaniu wiadomości.

TAK NIE

16. Lepiej zapamiętujesz treść lekcji, jeśli nauczyciel dodatkowo zapisuje na tablicy treść wykładu.

TAK NIE

17. Lubisz czytać teksty na głos. Łapiesz się czasem na tym, że przy czytaniu szepcesz albo poruszasz wargami.

TAK NIE

18. Podczas uczenia trudno ci usiedzieć w miejscu – najchętniej byś pobiegał. Więc bujasz nogą albo chociaż bębnisz palcami w blat biurka.

TAK NIE

19. Jesteś w obcym mieście. Pytasz o drogę przechodnia, mimo że masz przy sobie plan miasta.

TAK NIE

20. Łatwiej się uczysz rzeczy dających się plastycznie wyobrazić. Masz duże problemy ze zrozumieniem i zapamiętaniem abstrakcyjnych treści, które trudno przedstawi wizualnie.

TAK NIE

W poniższej tabelce zaznacz numery pytań, na które twoja odpowiedź brzmiała „tak”. Rubryka z największą liczbą twierdzących odpowiedzi wskazuje na dominujący styl uczenia się, gdzie W to wizualny styl uczenia się, A – audytywny styl uczenia się, Kin – kinestetyczny styl uczenia się, Kom – komunikatywny styl uczenia się.

W: 4 9 10 16 20 A: 2 6 12 13 17
Kin: 1 3 7 11 18 Kom: 5 8 14 15 19

RADY DLA OSÓB PREFERUJĄCYCH WIZUALNY STYL UCZENIA SIĘ

• Korzystaj z plakatów dydaktycznych, twórz własne plakaty. Oprócz tekstu umieszczaj na plakatach również ilustracje i rysunki
• Naucz się tworzyć „mapy myśli”. Pośrodku kartki napisz główny temat, wokół niego, w „chmurkach” zapisuj kolejne zagadnienia, kolejne podpunkty tworzą rozgałęzienia odchodzące od wcześniejszych pojęć
• Jak najczęściej korzystaj z wykresów, grafów itp.
• W tekstach zaznaczaj najważniejsze treści markerami, podkreślaj nagłówki
• Wszystko, czego się uczysz, staraj sobie wyobrazić, skojarzyć z konkretnymi przedmiotami, albo narysować

RADY DLA OSÓB PREFERUJĄCYCH AUDYTYWNY STYL UCZENIA SIĘ

• Zawsze, kiedy to możliwe, wykorzystuj do nauki materiał słuchowy: słuchaj audycji w radiu poświęconych tematom omawianym w szkole, szukaj filmów w Internecie
• Korzystaj z płyt i treści multimedialnych dołączanych do podręczników, korzystaj z audiobooków
• Poproś kogoś, żeby ci przeczytał potrzebny tekst. Jeśli to niemożliwe – sam głośno czytaj, a jeszcze lepiej – nagraj czytany przez siebie tekst i kilkakrotnie go odsłuchaj
• Usuń w czasie nauki ze swojego otoczenia zbędne źródła dźwięków rozpraszających uwagę

RADY DLA OSÓB PREFERUJĄCYCH KINESTETYCZNY STYL UCZENIA SIĘ

• Staraj się znajdować praktyczne zastosowanie poznawanych wiadomości, staraj się sam wykonywać opisywane doświadczenia
• Czytając lektury możesz np. „odgrywać role” występujących w nich postaci. Tak samo jeśli chodzi o materiał historyczny
• Szukaj w swoim otoczeniu przykładów omawianych zjawisk fizycznych, przyrodniczych itp.
• W czasie nauki nie siedź w bezruchu – w domu możesz spacerować po pokoju, gestykulować, w klasie, o ile to komuś nie przeszkadza, możesz np. kołysać nogą, wykonywać niewielkie ruchy tułowiem lub głową

RADY DLA OSÓB PREFERUJĄCYCH KOMUNIKATYWNY STYL UCZENIA SIĘ

• Bierz udział w dyskusjach, zabieraj głos w czasie lekcji, zadawaj pytania, dziel się z innymi posiadanymi wiadomościami
• Ucz się z innymi osobami – najlepiej takimi, które również preferują ten styl uczenia się
• Nie bój się zadawać pytań, nawet jeśli komuś się wydają głupie. Kiedy ktoś się śmieje z twojego pytania, zapytaj czy zna na nie odpowiedź.
• Proponuj stosowanie na lekcjach takich technik jak burza mózgów, debaty itp. Bierz udział w zajęciach dodatkowych, gdzie atmosfera jest zazwyczaj mniej formalna i sprzyjająca swobodnej wymianie myśli.

Test opracowano na podstawie: "Rusz głową! Jak podwyższyć poziom swojej inteligencji"


Obrazek pochodzi ze strony: https://blog.fiszki.pl/

05 czerwca 2020


Jak już pisałem wcześniej - nie do końca prawdą jest, że istnieją emocje "pozytywne" i "negatywne". Wszystkie emocje mają swoją rolę i są nam potrzebne, a więc są "pozytywne". Oczywiście emocje mają "swój znak" (dodatni lub ujemny), ale w związku z tym lepiej chyba mówić o emocjach przyjemnych i nieprzyjemnych.
Za przyjemne będziemy uważali to, co przynosi nam szczęście, daje nam korzyść, a w konsekwencji wywołuje w nas chęć ponownego przeżywania takiej emocji. Z kolei za nieprzyjemne uznamy to, co przynosi nam cierpienie i krzywdę, to czego w przyszłości będziemy chcieli unikać. Ale żeby nie było tak prosto - istnieją sytuacje, kiedy początkowo nieprzyjemne doświadczenia prowadzą nas do pozytywnych rezultatów i odwrotnie - przyjemne z pozoru doznania mają negatywne skutki.
Na pierwszy rzut oka mogło by się wydawać, że osoby dotknięte analgezją, czyli wrodzonym brakiem odczuwania bólu, to najszczęśliwsze osoby na świecie. W rzeczywistości życie tych osób pozostaje w stałym stanie zagrożenia, ponieważ nie docierają do nich sygnały o tym, że z ich organizmem dzieje się coś złego i rzeczywiście średnia długość życia tych osób jest znacząco krótsza niż ludzi, którzy na co dzień doświadczają bólu. Przerażenie, które nas ogarnia, kiedy zauważymy, że nasze dziecko zagubiło się podczas zabawy w parku, mobilizuje nas do intensywnych poszukiwań. Być może, gdybyśmy nie doświadczyli w takiej sytuacji strachu, wrócilibyśmy do domu i spokojnie oczekiwali na rozwój wypadków.
Podobnie jest z niektórymi doświadczeniami, które w pierwszej chwili odbieramy jako przyjemne. Wypicie kilku piw powoduje w nas odprężenie czy nawet euforię. Później jednak musimy się zmierzyć ze skutkami tego stanu - zarówno z tymi fizjologicznymi jak i koniecznością poniesienia konsekwencji naszego zachowania, kiedy nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co robimy. Natychmiastowe zwymyślanie kogoś, kto sprawił nam przykrość, przynosi chwilową ulgę i poczucie, że ochroniliśmy nasze poczucie wartości, później jednak musimy ponosić wysiłek związany z odbudowaniem nadwątlonej relacji.
Dlaczego sprawy związane z naszymi emocjami są takie skomplikowane? Nasz układ nerwowy ma strukturę "piętrową". Znajdują się w nim zarówno poziomy, które odziedziczyliśmy po naszych zwierzęcych przodkach jak i te właściwe wyłącznie człowiekowi. Na najniższym poziomie uruchamiane są proste reakcje dążenia i unikania - chcemy powtarzać to, co jest dla nas przyjemne i eliminować to, co wywołuje nieprzyjemne doznania. Nieco wyżej ulokowana jest zdolność przeżywania bardziej złożonych emocji jak radość, zadowolenie czy gniew lub strach. Dopiero na najwyższym poziomie zlokalizowana jest zdolność świadomego rozpoznawania emocji. Tu też umiejscowione są nasze uczucia - jak miłość czy nienawiść.
Zlokalizowana na najwyższym poziomie świadomość przeżywanych emocji daje nam zdolność interpretowania ich i racjonalnego posługiwania się nimi - czyli to, co nazywamy inteligencją emocjonalną. Z kolei funkcjonowanie niższych poziomów naszego układu nerwowego przebiega poza naszą świadomością, ma charakter instynktowny, automatyczny. To co możemy w tej sytuacji zrobić, to podjąć próbę zintegrowania tej naszej aktywności neuronalnej.
Przede wszystkim możemy obserwować to, co dzieje się z naszymi emocjami. Starajmy się to robić z dystansem, z zainteresowaniem oraz z pewną życzliwością dla siebie samych. Następnie pozostańmy uważni na to, co się z nami dzieje, bądźmy świadomi jakie reakcje wywołują w nas doświadczane zdarzenia. To jednak za mało - obserwacja i świadomość tego co się dzieje z naszym umysłem to zaledwie wstęp. nad umysłem trzeba też pracować. Musimy pielęgnować nasze wewnętrzne siły umysłu takie jak entuzjazm, wdzięczność, kreatywność, szczerość...
Rick Hanson - autor książki Szczęśliwy mózg proponuje następującą sekwencję pracy nad swoim umysłem:
Bądź ze swoim doświadczeniem. Obserwuj to, czego doświadczasz i akceptuj takim, jakie jest. Nawet jeśli jest nieprzyjemne czy bolesne.
Wypuść to co jest negatywne. Kiedy poczujesz, że nadszedł odpowiedni czas - a może to być kilka sekund w przypadku zwykłego zmartwienia, ale też kilka miesięcy czy nawet lat w przypadku poważnej straty - zacznij usuwać ze swojego ciała to co wywołuje w nim napięcie, odpręż swoje ciało. Pozbądź się tego, co powoduje twój dyskomfort.
Wpuść pozytywne doświadczenia. Znowu - kiedy przyjdzie odpowiedni czas - zastąp to co negatywne czymś pozytywnym: jeśli poniosłeś porażkę - przypomnij sobie kogoś, kto cię docenia, jeśli przeżywasz stratę - przypomnij sobie przyjemne chwile. Pozostań z tymi pozytywnymi doświadczeniami przez chwilę. Postaraj się utrwalić taki sposób postępowania i pielęgnuj pozytywne doświadczenia.
Pamiętajmy - nasze siły wewnętrzne rozwijają się z czasem. Naszym zadaniem jest konsekwentne i stopniowe ich pielęgnowanie - programowanie się na szczęście.

Zdjęcie ze strony: http://ptsf.pl/archiwum/mindfulness-czyli-jak-zyc-tu-i-teraz

04 czerwca 2020



Rodzice wychowując swoje dzieci często spotykają się z zachowaniami, które denerwują, drażnią a czasem – niepokoją. W sytuacjach takich na ogół pojawiają się pytania, czy zachowania te są „normalne”, co je wywołało, jak się wobec nich zachować. Pojawia się dylemat, czy z nietypowym zachowaniem poradzimy sobie sami, stosując przyjęte przez siebie metody wychowawcze, czy powinniśmy się już zwrócić o pomoc do specjalisty.

A. Kołakowski i A. Pisula- autorzy godnej polecenia książki Sposób na trudne dziecko. Przyjazna terapia behawioralna – dzielą problematyczne zachowania dzieci na trzy kategorie:

Zachowania drażniące. Mogą wynikać z okresu rozwojowego, w jakim znajduje się aktualnie dziecko. Wszyscy słyszeliśmy o „buntach” dwu – czy sześciolatków, o problemach okresu dorastania. Małe dzieci w ramach prowadzonych „eksperymentów” mogą niszczyć przedmioty, chcąc dowiedzieć się jak działają, albo co mają w środku. Po ekscytującej zabawie dziecko może być pobudzone i mieć problem z zaśnięciem. Zachowania drażniące mogą być spowodowane chęcią zwrócenia uwagi na siebie, kiedy rodzice są zajęci swoimi sprawami i nie okazują dziecku dostatecznego zainteresowania. Wymagają one od rodziców podstawowej znajomości praw rozwoju dziecka, cierpliwości oraz stosowania profilaktyki w postaci organizowania zabaw i spędzania czasu wolnego.

Zachowania niepożądane. Do tej grupy mogą należeć zachowania opisane w pierwszej grupie, jeśli pojawiają się w wieku późniejszym niż to wynika z normy rozwojowej. Np. rzucanie się na podłogę w sklepie, bo matka nie kupiła wybranej zabawki może być tolerowane u dwulatka, lecz jeśli występuje u starszego dziecka, może budzić niepokój. Niepokojąca będzie także agresja skierowana na osoby dorosłe wywołana odmową, lub reagowanie płaczem i złością na każdą przegraną. Takie zachowania mogą być wstępem do poważniejszych problemów i wymagają bardziej przemyślanych oddziaływań wychowawczych, które warto – w razie wątpliwości – skonsultować ze specjalistą.

Zaburzenia. Za takie możemy uznać zachowania niepożądane utrzymujące się przez dłuższy – ok. pół roku – czas. Zaburzenia mogą wynikać zarówno z problemów zdrowotnych jak i czynników dotyczących rodziny i – szerzej – środowiska wychowawczego, w jakim przebywa dziecko. Za zaburzenia będziemy uważać zachowania, które w znacznym stopniu wpływają negatywnie na życie samego dziecka jak i jego rodziny i najbliższego otoczenia. Duży niepokój powinny budzić utrwalone zachowania wrogie, prowokacyjne, niszczycielskie, wchodzenie w kolizje z prawem, agresja z użyciem niebezpiecznych przedmiotów, dręczenie zwierząt, znęcanie się nad innymi. Przejawianie tego typu zachowań wymaga specjalistycznej diagnozy i terapii.

Autorzy wspomnianej wyżej książki wymieniają czynniki, które mogą uchronić dziecko przed pojawieniem się problematycznych zachowań i zaburzeń.

Czynniki związane z dzieckiem:

- łagodny temperament dziecka

- rozwinięte umiejętności społeczne

- zdolności uczenia się, osiąganie sukcesów

Czynniki związane z rodzicami i rodziną:

- dobra relacja dziecka z przynajmniej jednym z opiekunów

- wspierający i obdarzeni autorytetem rodzice

- niezmienny i przewidywalny styl funkcjonowania rodziny, konsekwencja

- stabilna sytuacja rodzinna, trwały związek rodziców

Czynniki związane z grupą społeczną:

- akceptacja przez rówieśników

- utrzymywanie kontaktów z dziećmi nieprzejawiającymi większych problemów wychowawczych

Czynniki związane z otoczeniem:

- uczęszczanie do dobrego przedszkola lub szkoły

- zorganizowany czas wolny, bezpieczeństwo zabawy

- posiadanie miejsc, gdzie dziecko jest akceptowane i doceniane

- brak przejawów przemocy i okrucieństwa w otoczeniu – dotyczy także treści prezentowanych w mediach

Zdjęcie ze strony: https://www.sosrodzice.pl/trudne-dzieci/

02 czerwca 2020



Przestrzeganie zasad dobrego wychowania świadczy nie tylko o naszym obyciu społecznym i znajomości zasad obowiązujących w danej grupie. Grzeczność i dobre wychowanie to przede wszystkim okazywanie szacunku innym oraz umiejętność kulturalnego rozwiązywania sytuacji spornych i unikania konfliktów. Najbardziej lapidarnie wyrażoną zasadą dobrego wychowania jest zdanie "Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe".
Za najbardziej zauważalne cechy osoby dobrze wychowanej możemy uznać uśmiech, życzliwość, uprzejmość i skromność.
Uśmiech jest niezwykle ważnym elementem w kontaktach między ludźmi. Dzięki uśmiechowi często udaje się rozładować napiętą sytuację. Dzięki uśmiechowi łatwiej jest stworzyć przyjazną atmosferę oraz uzyskać pozytywne nastawienie innych ponieważ uśmiech jest zazwyczaj odwzajemniany.
Za przejawy uprzejmości i życzliwości możemy uznać przyjazny stosunek do innych ludzi, gotowość przychodzenia im z pomocą, powstrzymywanie się od niepotrzebnej krytyki i oceniania. Uprzejmość to także stosowanie zasad związanych z witaniem i przedstawianiem się, zasad pierwszeństwa czy zachowywanie przywilejów związanych z płcią, wiekiem czy stanowiskiem. Skromność przejawia się w prostocie i braku przesady zarówno w zachowaniu jak i ubiorze, nie spoufalaniu się z osobami, które sobie tego nie życzą, a w sprawie ubioru - umiejętność dostosowania go do sytuacji i okoliczności.
Równie ważnymi wyznacznikami dobrego wychowania są dyskrecja - umiejętność dochowania tajemnicy oraz zachowania dla siebie faktów dotyczących innych osób, o których dowiedzieliśmy się przypadkiem, a także powstrzymywanie się od plotkowania; umiejętność aktywnego słuchania - okazywanie zainteresowania tym, o czym mówią inni, udzielanie im informacji zwrotnych świadczących o rozumieniu przekazywanych nam informacji; punktualność - bardzo ważny przejaw szacunku dla innych a jednocześnie dowód na to, że można na nas polegać; panowanie nad emocjami - cecha która nie polega na tłumieniu czy ukrywaniu emocji, ale na wyrażaniu ich w sposób stonowany i pozbawiony przesady; kontrolowanie mowy ciała - nie stosowanie przesadnej gestykulacji, utrzymywanie kontaktu wzrokowego oraz przyjmowanie stosownej do sytuacji pozycji ciała. Elementem dobrego wychowania jest także przestrzeganie zasad higieny oraz dbałość o swoją garderobę.
Zasady savoir-vivre bywają skomplikowane i nie zawsze jesteśmy w stanie poznać je wszystkie. Każdemu może się także przytrafić popełnienie gafy czy nietaktu. O tym czy będziemy mogli liczyć na wybaczenie będzie decydowało także to, czy sami jesteśmy skłonni puszczać w niepamięć zachowania, które nam wyrządziło przykrość lub spowodowało nasze zakłopotanie. Tolerancja to także jeden z przejawów dobrego wychowania.
Jeśli to nam zdarzy się nam zapomnieć o którejś z zasad etykiety, nie powinniśmy się zadręczać się za popełnianie przez nas błędy, przecież każdemu się to może się to przytrafić. Najlepszym
sposobem wybrnięcia z takiej sytuacji jest okazanie poczucia humoru i szczere, naturalne "przepraszam”.

Gniew - jak każda z emocji - jest naturalną reakcją naszego organizmu. Tak jak inne emocje odczuwanie przez nas gniewu zwraca naszą uwagę, że przeżywana aktualnie sytuacja jest dla nas istotna, pozwala na nią zareagować oraz przekazać innym nasze intencje. Gniew pozwala nam na wyznaczanie oraz respektowanie granic, umożliwia zasygnalizowanie braku naszej zgody na naruszanie istotnych dla nas wartości.
Problemem nie jest sam fakt odczuwania przez nas gniewu, ale jego niewłaściwe lub nieadekwatne wyrażanie. Często zdarza się, że "nie pozwalamy sobie" na gniew - czujemy się winni, lub odczuwamy lęk przed zasygnalizowaniem innym naszego gniewu. Boimy się wyrazić nasz gniew wobec osób ważnych dla nas - przełożonych, rodziców, współmałżonka... Obawiamy się konsekwencji, jakie mogą nas spotkać, kiedy osoba taka zorientuje się, co czujemy. Mamy poczucie winy z powodu odczuwanego gniewu, bo naszym ideałem jest bycie osobą łagodną, wyrozumiałą, skłonną do współpracy. Nie chcemy popsuć relacji łączących nas z osobą, do której odczuwamy w danej chwili złość.
Prowadzi to do tego, że "racjonalizujemy" odczuwaną emocję: "Nie jestem zły, tylko jest mi przykro", zakłamując w ten sposób naszą rzeczywistość emocjonalną. Tłumimy gniew i reakcje, do jakiej nas pobudza, co prowadzi do ich kumulacji i w konsekwencji do wybuchu, kiedy poziom wzbierających w nas emocji przekroczy poziom naszej wytrzymałości. Skutkiem tego są wyolbrzymione, nieadekwatne do sytuacji reakcje, często połączone z wypominaniem zdarzeń, kiedy powstrzymaliśmy się przed wyrażeniem gniewu i nasz partner może sobie w ogóle nie zdawać sprawy, że postąpił wówczas w sposób niewłaściwy. Tłumiony gniew wywołany przez osoby, którym obawiamy się zakomunikować, że ich postępowanie jest przyczyną naszej złości, prowadzi często do wyładowywania go na innych - członkach rodziny, znajomych, przypadkowych osobach np. ekspedientce w sklepie, współpasażerach w autobusie itp. Może się także zdarzyć, że tłumiony, kumulowany gniew doprowadzi nas do stanu stresu chronicznego czy wręcz zespołu stresu pourazowego.
Skoro uznajemy, że gniew jest naturalną reakcją emocjonalną, to może się również wydawać, że naturalnym zachowaniem, do jakiego odczuwany gniew nas pobudza, jest agresja. Konstruktywne wyrażanie gniewu powinno być nakierowane na usunięcie tego, co nam przeszkadza, co narusza nasze interesy i wartości, podczas gdy agresja jest także skierowana na "ukaranie", wyrządzenie krzywdy i sprawienie bólu (dosłownie lub w sferze psychicznej) osobie, która jest przyczyną odczuwanej przez nas złości. W ten sposób agresywne wyrażanie gniewu przynosi skutek odwrotny do pożądanego - niszczy relacje z partnerem, podczas gdy w domyśle chcieliśmy sprawić, aby relacje te przynosiły nam większą satysfakcję. Pamiętajmy, że agresja na ogół wywołuje agresję i prowadzi do eskalacji konfliktu.
Konstruktywne wyrażanie gniewu zakłada stopniowanie naszych reakcji. Trenerka asertywności Pamela Bulter przedstawia to w czterech etapach, zakładając że być może nie będzie potrzeby zastosowania wszystkich, bo konflikt może zostać rozwiązany wcześniej.
Etap pierwszy - udzielenie informacji. Być może ktoś nie zdaje sobie sprawy, że jego zachowanie wzbudza naszą złość - należy go po prostu o tym poinformować. Możemy powiedzieć dziecku: "Porozrzucałeś klocki w salonie. Ktoś może się o nie potknąć, albo je połamać".
Etap drugi - wyrażenie uczuć. Jeśli informacja o problemie nie wystarczyła do tego, aby go usunąć, powinniśmy poinformować partnera o stanie emocjonalnym, jaki ta sytuacja w nas wzbudza. "Proszę posprzątaj te klocki. Złości mnie to, że nie reagujesz, mimo że powiedziałem ci, że klocki nie powinny leżeć w salonie".
Etap trzeci - przywołanie sankcji. Na tym etapie informujemy partnera, co mu grozi, jeśli nie spełni naszego polecenia. "Jeśli natychmiast nie sprzątniesz tych klocków, schowam je i nie będziesz się nimi mógł bawić do końca tygodnia. Masz pięć minut na posprzątanie".
Etap czwarty - zastosowanie sankcji. Jeśli poprzednie etapy nie przyniosły oczekiwanego skutku, realizujemy zapowiedzianą sankcję - w tym wypadku chowamy klocki i nie pozwalamy się nimi bawić przez zapowiedziany okres. Ważne jest, aby na tym etapie wykazywać się konsekwencją i nie rzucać słów na wiatr, bo następnym razem będzie nam trudniej odwołać się do sankcji, gdyż nasz partner będzie z góry zakładał, że i tak damy się "zmiękczyć". Z drugiej strony musimy dołożyć wszelkich starań, aby sankcje były adekwatne do przewinienia - nie jest rozsądne zapowiadać "Wyrzucę ci klocki do śmieci", czy "Już nigdy nie pozwolę ci bawić się klockami". Nie powinniśmy także stosować sankcji niepowiązanej z sytuacją - "Jeśli nie posprzątasz klocków, nie dostaniesz obiecanych lodów"
Czasami nie mamy wpływu na otoczenie i możemy jedynie poprzestać na "etapie informacyjnym". Warto jednak z niego korzystać. Możemy na przykład powiedzieć mężowi/żonie: "Nie jestem w stanie przekonać cię do rzucenia palenia, ale chcę, żebyś wiedział/wiedziała, jak bardzo mi to przeszkadza" i możemy w tej sytuacji konsekwentnie się domagać, aby osoba ta nie paliła w naszej obecności.

Zdjęcie ze strony: https://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/emocje/gniew-co-za-emocja-i-jak-sobie-z-nia-radzic-aa-B2n6-cZDn-KTi9.html